Greckie siga-siga w wirusowej epoce

Saloniki w kwarantannie
1024 768 Moja Hellada

Grecja jest zieloną wyspą na koronawirusowej mapie świata. Grecy okazali się zdyscyplinowani, cierpliwi, wyrozumiali, a na temat zdecydowanych działań rządu pada wiele słów uznania.

Życie tutaj toczy się już tylko w domach. Nie będzie nawet pięknych, pełnych niesamowitych tradycji świąt Wielkanocnych. A większość myśli, dyskutuje co nas czeka kiedy skończy się to wszystko.

Codziennie o szóstej po południu cała Grecja zasiada przed telewizorami i ogląda konferencję prasową prowadzoną przez przedstawicieli ministerstw Zdrowia oraz Ochrony Obywateli, podczas której ogłaszane są nowe dane dotyczące pandemii i decyzje służb cywilnych walczących z rozprzestrzenianiem się wirusa.

Stan na 14 kwietnia 2020: 25 nowych przypadków zakażenia, w sumie chorych 2170, a zmarło 101 osób.

Pierwsze zakażenie w Grecji zanotowano 27 lutego u mieszkanki Salonik, która powróciła z Włoch. Ta wiadomość spadła jak grom z nieba, bo nikt poważnie nie wierzył, że wirus tutaj dotrze. Natychmiast opustoszały półki w sklepach. Panika trwała jedno popołudnie. Grecy nagle postanowili zachować zimną krew i dalej funkcjonować. Odwołano huczny karnawał, wycieczki szkolne, na które właśnie rozpoczął się sezon. Rząd i media alarmowały bez większych efektów, aby zostać w domu. Dopiero, kiedy zamknięto szkoły, uniwersytety podejście do pandemii zmieniło się diametralnie. Przyszła kolej na kina, teatry, stadiony. 14 marca życie w sumie zamarło. Jedną decyzją w piątek popołudniu zamknięto kawiarnie, tawerny, sklepy, siłownie, centra handlowe, ograniczono komunikację miejską. Do dziś działają tylko spożywka, warzywniaki, apteki, banki oraz knajpki, kawiarnie wydające jedzenie, kawę na wynos.

W finale ograniczono poruszanie się po ulicach.

W finale ograniczono poruszanie się po ulicach. Trzeba wysłać sms i otrzymać potwierdzenie albo posiadać specjalny druk pozwalający na opuszczenie domu. Jest sześć powodów: wyjście do apteki/wizyta u lekarza, zakupy, wizyta w banku, pomoc starszym ludziom, którzy są w potrzebie, uczestnictwo w uroczystościach pogrzebowych, ślubie lub chrzcinach, krótki spacer z psem/ gimnastyka. Osoby dojeżdżające do pracy muszą posiadać odpowiednie dokumenty od pracodawcy. W ciągu dwóch tygodni wysłano 9 milionów sms-ów z szóstką, czyli spacer ze swoim pupilem albo ćwiczenia. Nagle ten piękny kraj stał się wielką siłownią.

W dużych miastach pozamykano główne spacerowe trakty. Bulwar w Salonikach jest czynny tylko w dni powszednie od 8 do 14, a w weekendy całkowicie zamknięty. Za brak sms lub kwitu kara wynosi 150 €. Z racji zbliżających się świąt podwojono wysokość mandatu. Na autostradach, w portach , na lotniskach są masowe kontrole. Prawo do podróży ma tylko stały mieszkaniec. A ten status posiada osoba, która w danym miejscu płaci podatki. Dlatego należy okazać kolejny kwit, tym razem z fiskusa. Jeżeli ktoś musi opuścić stałe miejsce zamieszkania nie ma prawa powrotu do zakończenia blokady.

Greckie siga-siga w wirusowej epoce

Na zdjęciu: Salonicki bulwar na kwarantannie

Taki stan rzeczy będzie trwał z pewnością do 27 kwietnia.

Taki stan rzeczy będzie trwał z pewnością do 27 kwietnia. Uczniowie i studenci powrócą do ławek 10 maja. Maturzystom zmniejszono ilość materiału do egzaminowania.

Wirus rozkłada na łopatki gospodarkę. W rolnictwie brakuje rąk do pracy, bo sezonowi pracownicy nie przyjechali z Bułgarii czy Albanii lub wyjechali, a granice są zamknięte. Transport morski skurczył się o 70 procent. Nie ma statków pełnych towarów z Chin, tankowce wożą o wiele mniej paliwa, promy pasażerskie cumują w portach. Turystyka jako lokomotywa gospodarki greckiej, dająca 20% PKB, przestała działać. Do 30 kwietnia zamknięto wszystkie hotele i pensjonaty. Nieczynne pozostają muzea, wykopaliska archeologiczne, klasztory. Moje koleżanki przewodniczki włóczyły się po Grecji w połowie marca, kiedy rozpoczęła się blokada i pokazywały wszystkie zabytki zza szyb autokaru albo przed zamkniętymi bramami. A zapowiadał się dobry sezon. Osobiście od ponad miesiąca powinienem oprowadzać. Mój kalendarz był mocno wypełniony. Dziś najbardziej optymistyczny scenariusz przewiduje, że może coś ruszy w lipcu. Grecja po latach kryzysu, memorandów zaczęła stawać na nogi. Już miało być lepiej, ale koronkowa robota wirusa dała w łeb.

Rząd grecki od początku zabrał się do intensywnej pracy.

Po zablokowaniu kraju ogłoszono plan  pomocy społeczeństwu, firmom. Odroczono do września wszelkie płatności na rzecz państwa (podatki, ubezpieczenia społeczne). Wprowadzono zakaz zwalniania pracowników. 70% społeczeństwa otrzymuje finansowe wsparcie. Przyznano 800 € zapomogi za okres od połowy marca do końca kwietnia, pracownikom sektora prywatnego, których firmy zawiesiły działalność. Mali przedsiębiorcy płacą 60% czynszu. Resztę rozlicza państwo bezpośrednio z właścicielem nieruchomości. Niektórzy będą mieli prawo dofinansowania do czynszu, np. studenci. Możliwość zamrożenia kredytu hipotecznego. Zaczęto ratować zrujnowaną służbę zdrowia. Nagle zwiększono o 50% ilość łóżek intensywnej opieki medycznej. Do końca zasilono szeregi pracowników szpitali o 2000 osób. Dokonano wielkich zakupów sprzętu, środków ochrony zdrowia. Oczywiście nie obeszło się bez wsparcia prywatnych osób, instytucji, fundacji ( 100 milionów euro przekazała tylko Fundacja Stavros Niarchos). Pomoc wciąż napływa.

Obecnie wykorzystuje się tylko 10% łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Państwo zaczęło obsługiwać obywateli elektronicznie i telefonicznie. Niesamowicie ograniczono biurokrację. Po prostu dzieją się rzeczy, o które walczono latami. Wystarczyło dosłownie kilka tygodni. Z okazji świąt Wielkanocnych pracownicy służby zdrowia i instytucji będących na pierwszej linii frontu w walce z koronawirusem otrzymali specjalny świąteczny bonus.

Sprawnie ściągnięto do ojczyzny wszystkich chętnych Greków. Z lotniska od razu przewieziono ich do specjalnie przygotowanych hoteli na obowiązkową trzydniową kwarantannę. Wszystkim zrobiono testy. Kto miał wynik negatywny mógł udać się na prywatną kwarantannę w domu. Pozostałych leczono.

Grecy dorobili się herosa w dobie koronawirusa.

Grecy dorobili się herosa w dobie koronawirusa. Profesor Sotiris Tsiodras, jest specjalistą od chorób zakaźnych, kształci młodych lekarzy. Z ramienia Ministerstwa Zdrowia odpowiada za koordynację działań w walce z wirusem. Codziennie w pięknym stylu,  prostym językiem, cierpliwie wyjaśnia wszelkie zagadnienia wokół pandemii. Dzięki niemu medyczne definicje stają się proste. Informuje o nowych przypadkach, z bólem przekazuje kolejne liczby osób, które przegrały walkę. Zawsze z taktem skromnie prosi, apeluje, przekonuje. Jego wystąpienia nie są pozbawione emocji, ale nie sieje paniki i uspokaja. Najwięksi wrogowie ze sceny politycznej wyrażają się tylko pozytywnie o profesorze. Dzięki niemu Grecy zachowują w sobie dużo cierpliwości i chęci do walki z chorobą.

Nawet konserwatywny kościół prawosławny przekonał wiernych, aby pozostali w domach. Cerkwie są zamknięte jednak msze odbywają się normalnie. Okres Wielkiego Tygodnia i Wielkanoc to najważniejsze dni w roku dla Greków. Dlatego teraz jest im szczególnie ciężko. Wielkie greckie rodziny nie spotkają się na wspólne świętowanie, pieczenie jagnięcia. Ludzie nie chcą uwierzyć, że nie będzie hucznej uroczystości Zmartwychwstania o północy z soboty na niedzielę. Liczą na jakiś cud. Ale Kościół przekonuje do poświeceń, aby za rok świętować z podwojoną siłą.

Zagraniczne media są pełne podziwu dla opanowanej sytuacji w Grecji.

Grecja jest podawana jako przykład. Słychać kolejne gratulacje za szybką reakcje, za podjęte środki bezpieczeństwa. Takie hasła motywują społeczeństwo.

Oczywiście pojawiają się nowe pytania o dzień po pandemii. Moja turystyczna branża dyskutuje szczególnie gorąco. Bardziej nas martwi sytuacja w Polsce, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii. Bo o ile Grecja jest w miarę czysta to o tyle nie przyjadą turyści jeżeli nie otworzą im ich granic. Przecież niektóre regiony są uzależnione od dochodów z turystyki: Dodekanez w 90 procentach, wyspy jońskie w 73 procentach. Jak wesprzeć sezonowych pracowników? Jak odmrozić ten słoneczny przemysł? Czy otworzą się wielkie hotele? Jak będą funkcjonowały, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim gościom? Jak będą serwować posiłki dla kilkuset osób jednocześnie? Jaki los spotka all inclusive? Jak będziemy zwiedzali muzea czy wykopaliska? Jak będą funkcjonowały lotniska, odprawy,transfery? Wszyscy dookoła szukają odpowiedzi i próbują ułożyć efektywną strategię.

Mijają kolejne tygodnie kwarantanny.

Kiepska pogoda sprzyja siedzeniu w domu. Wszyscy gotują, jedzą, oglądają telewizję, gadają przez telefon. Szkoły dość szybko przestawiły się na zdalne prowadzenie lekcji. Wielu ludzi pracuje zdalnie. Premier rozpoczął walkę z domową przemocą. Wśród swoich przyjaciół, znajomych widzę spore pokłady niepoprawnego optymizmu. Marzą o wyjściu na kawę, do tawerny, wycieczce na łono natury. Mają świadomość, że rachunek za pandemię będzie wysoki. Nasze życie się zmieni. Na ulicach nie ma ruchu. Panuje nieprzyjemna cisza. Wieczorami miasta są wymarłe. Czasami ten spokój przerywa sygnał karetki. Akurat mieszkam w pobliżu szpitala AHEPA w Salonikach, który przyjmuje zakażonych wirusem. Pewnie, że nie brakuje buntowników, autorów spiskowych teorii dziejów, którzy znajdują inne dno w całej historii, jednak większość czuje się bezpiecznie. Po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat słyszę dobre opinie na temat funkcjonowania państwa. Pojawią się opinie: wreszcie nie jesteśmy czarną owcą, chyba w końcu staliśmy się świadomym społeczeństwem.

W niedawno udzielonym wywiadzie dla portalu gazeta.pl, powiedziałem, że Grecy żądają reguł, że chcą przestrzegać prawa. Obecna sytuacja doskonale to udowodniła.

 

PS. Obejrzycie poniższy teledysk. Moja ulubiona Alkisti Protopsalti śpiewa ” Hirokrotima” – oklaski wszystkim, którzy walczą na pierwszej linii frontu. Zobaczycie m.in. profesora – nowego greckiego herosa. Refren piosenki zaczyna się słowami: „Jesteśmy jeszcze wszyscy żywi”. 

 

Zostaw odpowiedź

Your email address will not be published.