Nie zdawałem sobie sprawy ile mrocznych miejsc pokazuję w Grecji. Nie wiedziałem jaka rzesza turystów podąża szlakiem śmierci i tragedii.
Zima albo inaczej przestój między sezonami to dla przewodnika nie tylko chwila na złapanie oddechu i naładowanie baterii. Sporo czasu poświęcamy na dokształcanie się. Organizujemy wycieczki edukacyjne, uczestniczymy w konferencjach, spotkaniach z archeologami, naukowcami z innych dziedzin, bo tłumaczenie greckiej rzeczywistości to nie tylko historia. Dodatkowo wpadnie kilka nowych książek. Ostatni pandemiczny rok to ciągłe dokształcenie się. Mogę wręcz mówić o przekształcaniu się w swoim przypadku.
Z niecierpliwością czekałem na szkolenie pod tytułem „Mroczna Turystyka”. Wśród podróżników na całym świecie powstał trend na zwiedzanie miejsc naznaczonych tragedią i śmiercią. To już mocno rozwijający się format zwiedzania. Powstały nawet biura podróży, które specjalizują się w tej tematyce.
W mojej słonecznej Grecji, pełnej pozytywnej energii, często oprowadzam po mrocznych miejscach: kolonia trędowatych na Spinalondze, cmentarze wojskowe w Sudzie, Maleme, Salonikach, twierdza Rupel, muzeum wojenne i więzienie dla więźniów politycznych na Leros, pomniki związane z tragicznymi wydarzeniami, pamiątki po holokauście. Lista oczywiście mogłaby być o wiele dłuższa.
Twierdza Rupel
Celem szkolenia nie było zdobycie wiadomości o mrocznych obiektach, ale jak o nich mówić, jak pokazać. Powaga, szacunek, refleksja – takie hasła słyszeliśmy od wykładowcy. Ważne jest przygotowanie grupy do zwiedzania. Jak delikatnie wytłumaczyć turystom, aby nie robili uśmiechniętego selfie na tle obiektu, gdzie zginęli ludzie? Dzięki prezentacjom, wspólnej dyskusji mój warsztat pracy w tej dziedzinie nie jest już mroczny.
Szkolenie obejmuje kilkuset przewodników z 8 krajów Europy: Hiszpanii, Irlandii, Kosowa, Bośni i Hercegowiny, Cypru, Niemiec, Grecji i Polski.
Zostaw odpowiedź