21 lutego przewodnicy świętują Międzynarodowy Dzień Przewodnika. Świetna okazja do promocji zawodu i wspomnienia o gnębiących nas problemach.
Organizowaliśmy darmowe oprowadzanie, gry terenowe, prezentacje. Przez ostatnie dwa lata udało mi się nawet zachęcić Polaków mieszkających w Salonikach do wspólnego odkrywania miasta. Totalny lockdown w Grecji ograniczył nas do cyberprzestrzeni.
Kiedy już otworzą muzea, wykopaliska archeologiczne, zaczną lądować samoloty pełne turystów to będzie oznaczało powrót do życia. Brakuje mi kontaktu z ludźmi jak powietrza. Zaczniemy funkcjonować, ale już w nowej rzeczywistości. Zapomnijmy, że będzie jak dawniej. Ograniczenia, dystans społeczny, maski pozostaną z nami na długo. Moja branża powstanie jak Feniks z popiołów, ale na nowych zasadach. Dziś planujemy, teoretyzujemy, wróżymy. Jak zawsze rzeczywistość wszystko zweryfikuje. Mam nadzieję, że nowe rozdanie kart w turystyce będzie oznaczało lepszą jakość usług i profesjonalizm.
Czy masz wśród swoich przyjaciół, znajomych przewodnika? Pewnie nie, bo grono przewodników jest nieliczne. W samej Grecji stanowi zaledwie 0,025 % populacji. Brzmi to paradoksalnie przy 30 milionach turystów, którzy wybierają ten kraj na swoje wakacje. Co gorsze, ta garstka ludzi musi walczyć o pracę! Internety, otwarcie rynku pracy, deregulacje w niektórych krajach zdewaluowały zawód przewodnika. Być może spotkaliście, a nawet korzystaliście z oferty „archeologicznego spaceru”, „bezpłatnego zwiedzania”, gdzie osoba oprowadzająca opowiadała o zabytkach na zewnątrz. Do wejścia zniechęcała, bo po co płacić za bilet. A na koniec poprosiła o napiwek. Jeżeli tak, trafiliście na nielegalnego przewodnika. Rynek zapełnił się firmami, które omijają prawo szerokim łukiem. Internet daje szansę ochrzczenia się jako kameralne biuro turystyczne, zapewnia wyjątkowe doświadczenia podczas zwiedzania, alternatywne odkrywanie destynacji. W finale jest to student szukający źródła łatwego dochodu lub znudzony emeryt. Sprytnie unikają płacenia podatków, ubezpieczenia. Przy okazji preparują argumenty, że nie warto korzystać z usług oficjalnego przewodnika. Zdarzyło się, że zwracałem uwagę nielegalnemu, a nawet przemawiałem do grupy informując, że oprowadza ich ktoś bez kompetencji i omija prawo. Obrywało mi się od turystów, że im przeszkadzam. Dwa lata temu regularnie bywałem w Atenach. W każdy czwartek wieczorem moja grupa bawiła się na greckim wieczorku w dzielnicy Plaka. Wychodziłem na papierosa mniej więcej o tej samej godzinie i spotykałem gromadę kilkunastu turystów z nielegalnym przewodnikiem. Żegnając słuchaczy dzielił się tajemnicą: „dzisiejszy wieczór jest wyjątkowy, ponieważ mam urodziny. Pomimo tego jestem z Wami”. Nagle zamiast 5-10 Euro wszyscy wyciągali dwudziestki, składali życzenia i czuli się wyjątkowo. Identyczną historię słyszałem przez kilka czwartków. Za dwugodzinny spacer wyciągał minimum 150 € z czego musiał oddać 3€ od łebka jako haracz firmie organizującej wycieczkę. Czy to Ci się podoba?
Wielu ludzi uważa, że przewodnicy są zagrożeni przez aplikacje, książkowe przewodniki. Nie! Człowieka nie da się zastąpić. Jestem żywym łącznikiem między Tobą a miejscem, w którym żyję i pracuję. Mój zawód jest zagrożony przez ludzi, którzy korzystają z nielegalnych usług. Z okazji Dnia Przewodnika życzę sobie, abym powrócił do życia, na ulicę, do autokaru. Moje morale jest nie ugięte, bo strasznie kocham swoją pracę i mam z niej wielką satysfakcję. Wierzę, że państwo wreszcie zacznie chronić moją profesję.
Maciej Kazior
„Człowieka nie da się zastąpić. Jestem żywym łącznikiem między Tobą a miejscem, w którym żyję i pracuję.”
To bardzo mądre słowa pod którymi podpisuję się oboma rękami. Przecież od książki ani pseudo przewodnika nie doczekam się dokładnej informacji na temat który nietypowo pojawił się podczas zwiedzania. Np. dlaczego konsulat turecki w Salonikach jest tak chroniony przez policję albo dlaczego palec u nogi pomnika (też Salonik) pewnego greckiego myśliciela jest tak wypolerowany.